Nastrojowo i Kameralnie – Polska Filharmonia Bałtycka
Koncert zamkniety dla Ergo Hestii SA
Miasto Aniołów, koncert muzyki relaksacyjnej
GTPS – koncert zamknięty na prywatne zamowienie
Koncert w ramach festiwalu Classia Nova 2014
Polski Ośrodek Spoleczno Kulturalny – 50 lecie
Zrelaksuj się przy Klasyce

„Muzyka ma w sobię magię, która koi dzikie bestie” – napisał Stephen King. Nie żebym się do bycia dziką bestią poczuwała, ale naprawdę ciężko mi wyobrazić sobie wypoczynek bez muzyki. Jak możecie się domyślić, zaproszenie na koncert Chillout Classic w wykonaniu Baltic Kwartet przyjęłam z entuzjazmem. Ostatnio przechodziłam sporo urzędowego zamieszania i stresu, więc obietnica wieczornego relaksu była tym bardziej kusząca.

Koncert odbywał się w Mieście Aniołów – nie ukrywam, że byłam tam po raz pierwszy, bo za moich szkolnych czasów  lokal ten cieszył się raczej opinią dyskoteki, a ja byłam grzeczną dziewczynką 😉  Czekało mnie naprawdę pozytywne zaskoczenie – wnętrze prezentuje się stylowo, a największą atrakcją jest niewątpliwie część restauracji umieszczona na… barce zacumowanej na Motławie! Nie miałam okazji spróbować tutejszej kuchni, postaram się to w przyszłości nadrobić.

Sama idea koncertu – słuchanie spokojnej, relaksacyjnej muzyki wygodnie wyciągniętym na sofach czy leżakach i  leniwie sącząc drinka – była dla mnie rewelacyjna! Sala została specjalnie zaciemniona, co dodawało intymnego, nastrojowego klimatu i sprzyjało wyłączeniu innych niż słuchowe bodźców. Można było w pełni poświęcić się muzycznej uczcie, którą przygotował dla nas zespół.

Samego Baltic Kwartet chyba nie mam już co przedstawiać – kto jeszcze ich nie zna powinien się wstydzić i szybko ten błąd naprawić! Zamieszczałam też tutaj relację z poprzedniego cyklu koncertów – Klasyki Nocą. Przypomnę więc tylko, że zespół grywa utwory w aranżacji smyczkowej – od muzyki klasyków, przez Piazzollę, na muzyce filmowej kończąc. I właśnie taki przekrój repertuaru został w czasie Chillout Classic zaprezentowany.

Pierwszą część rozpoczęło znamienite trio: Bach, Schumann i Chopin. Wybrane zostały utwory spokojne, łagodne – oczy zaczęły mi się trochę kleić. Następnie muzyka filmowa – że wspomnę tylko Ojca Chrzestnego, Pod niebem Paryża czy moje ulubione Moon River. Najmniej przyjemnym elementem była… przerwa! Wydaje mi się że reszta słuchaczy podzielała moją opinię – wszyscy zatraciliśmy się w muzyce i powrót do rzeczywistości nie był szczególnie pożądany. Duch był ochoczy, ciało jednak słabe – przerwa techniczna jak najbardziej się przydała 😉

Druga część była poświęcona przede wszystkim Goldbergowi – gdańskiemu klawesyniście którego Festiwal niedawno obchodziliśmy – a dokładniej Wariacjom Goldbergowskim Bacha, które zostały zaaranżowane na kwartet smyczkowy przez członka zespołu, pana Tomasza Pozorskiego. Zaprezentowane zostało tylko kilka z bogatego wyboru Wariacji, które – jak dowiedzieliśmy się podczas koncertu – zostały napisane na zamówienie, jako lekarstwo na.. bezsenność! Skuteczne, muszę przyznać – tylko resztką sił powstrzymałam się przed wtuleniem w poduszkę i odpłynięciem. Rozbudził mnie trochę  Piazzolla, którego Oblivion rozbrzmiało na zakończenie.

Jedynym żalem było to, że już koniec. Dobiegające mnie głosy z sali zdecydowanie to potwierdzały – wizja podniesienia się z kanapy była koszmarem! Z przyjemnością spędziłabym na koncercie całą resztę wieczoru. Powrót do domu osłodzili mi jednak nasi Siatkarze, zostając Mistrzami Świata 😉 Miłym akcentem była także podsłuchana rozmowa turystek ze Szwecji (ależ miałam farta będąc z kumpelą ze Skandynawistyki!) – były zachwycone i koncertem, i całym Gdańskiem. Jedna przyznała nawet że przysnęła – więc cel Chilloutu można uznać za osiągnięty 😉

Narobiłam Wam ochoty na koncert? Nie martwcie się, będą jeszcze kolejne, najbliższy już w listopadzie! Polecam też wcześniejszą rezerwację biletu – inaczej może nie być już miejsc!

W tym zabieganym świecie znajdźcie chwilę czasu by zatrzymać się, odpocząć i nacieszyć pięknem muzyki.

Recenzja koncertu ze strony blog.gdansk4u.pl autorstwa Katarzyny Obiegło

Weekendowa porcja Kultury

Lubicie klasykę kina? A może muzykę klasyczną? A może by tak połączyć jedno z drugim?

W sobotę byłam na takim koncercie. „Wieczór z muzyką filmową z Oskarem w tle”,  z cyklu „Klasyka nocą” organizowanego przez Baltic Kwartet. Naprawdę klasyka i naprawdę nocą – koncerty zaczynają się o 22.00. I całe szczęście, bo w te upały przed zmrokiem wolałam nie wypełzać na ulice…

Może najpierw coś o samych artystach. Baltic Kwartet to kwartet smyczkowy, działający od 10 lat i składający się z absolwentów Gdańskiej Akademii Muzycznej, obecnie związanych z Polską Filharmonią Bałtycką i Teatrem Muzycznym. Nie zamykają się jednak w określonych formach czy przestrzeniach, a tworzą projekty które „wychodzą” z muzyką do ludzi.

„Klasyka nocą” to właśnie cykl takich kameralnych koncertów, towarzyszących Jarmarkowi Dominikańskiemu. Odbywają się w niedużej sali na piętrze Gdańskiego Towarzystwa Przyjaciół Sztuki – chociaż ten budynek zapewnie więcej osób skojarzy po nazwie lokalu mieszczącego się na parterze – popularnego klubu No to cyk! 😉  Siedząc przy stolikach przy zimnym napoju i ciasteczkach można się zrelaksować i rozkoszować muzyką.

Przechodząc do samego koncertu – Kwartet zaprezentował piętnaście utworów, pochodzących ze znanych filmów, we własnej aranżacji smyczkowej. Rozpoczęto uroczyście – Polonezem z „Pana Tadeusza”. Niektóre utwory wywoływały u mnie rozbawienie (jak słynny motyw muzyczny z „Różowej Pantery” – oczywiście tej z 1963 roku – który mi jednak bardziej kojarzy się… z kreskówką o tym samym tytule. Ah, dzieciństwo ), inne melancholijny uśmiech (przodowało w tym My heart will go on z oscarowego „Titanica”, które było obowiązkowym utworem-przytulańcem na wszystkich dyskotekach klasowych w podstawówce…).

Muzyka przeplatała się z ciekawostkami, anegdotami i cytatami przytaczanymi przez Tomasza Diakuna (I skrzypce), który pełnił również rolę koncertowego wodzireja. Mi w pamięci utknął szczególnie jeden cytat z Dantego, który mimo że nie wiąże się bezpośrednio z muzyką, przemawia do wyobraźni:

Zapamiętajcie ten dzień, bowiem on jest początkiem wieczności

Powiało teraz powagą i sentencjonalizmem… ale tak nie było. Kwartet kreował rewelacyjną, towarzyską atmosferę, wciągając publiczność w dialog i zabawę. Jednym z takich elementów był plebiscyt na najlepszy utwór – patriotycznie zwyciężył Walc z „Nocy i Dni”. Szczerze powiedziawszy nie dziwię się temu, bo uważam go za przepiękny utwór, chociaż sama głosowałam inaczej – moje serce podbiło wykonanie Moon River ze „Śniadania u Tiffany’ego” (mimo że to filmowy klasyk, po raz pierwszy obejrzałam go dopiero kilka lat temu… więc jak dla mnie główne role grają tam Audrey Hepburn i Hannibal Smith :] ).

Dwa dni później w sklepie rzuciła mi się w oczy płyta z największymi przebojami Henriego Mancini (autora muzyki do „Śniadania u Tiffany’ego” i „Różowej Pantery” z filmów tu wspomnianych). Nie oparłam się pokusie.

Dwa ostatnie z zaprezentowanych utworów były autorstwa Astora Piazzolli – i kuszą mnie by pójść również na drugi koncert z cyklu „Klasyka nocą”, czyli „Bach vs. Piazzolla”.

O muzyce ciężko mówić, muzyki należy słuchać – z takiego założenia wychodząc mogę wam jedynie polecić  nocne koncerty. Jeszcze w ten weekend macie okazję tego doświadczyć – w piątek czeka na was „Bach vs. Piazzolla”, w sobotę – filmowe klasyki. Jeśli więc będziecie wieczorną porą przechodzić Chlebnicką w pobliżu „Cyka” i zauważycie pana siedzącego na zewnątrz przy niewielkim stoliczku z plakatem Baltic Kwartet i sprzedającego bilety – nie wahajcie sie długo (jeśli wolicie nie ryzykować, bilety można zarezerwować wcześniej przez stronę internetową zespołu).

Idźcie na koncert – mają ciasteczka 😀  I duużo, duuużo dobrej muzyki 😉

Recenzja koncertu ze strony blog.gdansk4u.pl autorstwa Katarzyny Obiegło

Muzyka w Zabytkach Starego Gdańska

Jan Sebastian BACH: Koncert d-moll na fortepian z towarzyszeniem smyczków BWV 1052

(więcej…)

Ślub w Lisewskim Dworze

Ślub w Lisewskim Dworze

(więcej…)